niedziela, 30 kwietnia 2017

Piekielny marzec/kwiecień

Z powodu przeczytania jednej lektury z marcu przychodzę do Was z podsumowaniem dwóch miesięcy! Coraz bliżej wakacji, a my skazani jesteśmy samowolnie na większą liczbę książek pod ręką. Święta, majówka, wolne weekendy, czytanie na świeżym powietrzu. Czego chcieć więcej?

Przeczytane: 
-Alkohol, prochy i ja - 160 stron
-Drugi Brzeg - 389 stron
-Droga donikąd - 361 stron
-Tytany - 336 stron

RAZEM: 1483 strony

Król Piekieł: 
Kto by się spodziewał, że stalker wygra z typowymi, młodzieżowymi Tytanami. Co ujęło mnie w tej pozycji? Przede wszystkim ukazanie początków głównego bohatera, kiedy chodził po Zonie i nie wiedział na co zwracać uwagę. Jak widać, człowiek nie wszystko ma na pstryknięcie palcami i czasem musi się sporo starać, aby zdobyć pewne doświadczenia. W życiu nic nie jest proste, a ta lektura właśnie na to zwraca uwagę.





Nowe pozycje na półce:
Niewidzialne granice Killian Jornet
Drugi Brzeg Michał Gołkowski
Droga donikąd Michał Gołkowski

wtorek, 25 kwietnia 2017

"Tytany" | Book Tour

Tytuł: Tytany
Autor: Victoria Scott
Liczba stron: 336



"Maszyny działają cuda, ale i tak potrzeba ludzkiego mózgu, żeby je nadzorował."


Jak bardzo można zaufać maszynie, która jest tylko wytworem ludzkiego umysłu i idealnym zlepkiem części? Maszyny są po to, aby ułatwiać człowiekowi życie, ale bez ludzi nie mają szans na przetrwanie. Potrzebują czasu, nadzoru, a niekiedy nawet zrozumienia, czy emocji. Nie wszystko jest idealne, tylko czasem należy odpowiednio działać i reagować - może i uczuciami.



     Kiedy Astrid w wieku trzynastu lat po raz pierwszy widzi tytana za metalową siatką już wie, jakie jest jej marzenie. Co roku niepostrzeżenie wymykała się z domu, aby chociaż rzucić okiem na metalowe konie - zwane tytanami. Mechaniczne bestie, które na swoich grzbietach woziły dżokejów z bogatych rodzin Detroit, niejednokrotnie zmuszając ich do kontaktu z ziemią, co nie zawsze kończyło się lekką kontuzją. Po czterech latach od pierwszego wyścigu dostaję szansę na dotknięcie tytana, a nawet zmierzenie się w Derbach. Stawia na szczęście i umiejętności, aby za wszelką cenę uratować rodzinę od rozpadu...

Źródło
     Pierwsza ważna rzecz w tej książce to marzenia. Mała Astrid marzyła, aby chociaż raz dosiąść tytana. Doskonała matematyczka zmagała się z wieloma komentarzami, że jest z biednej rodziny i nawet nie dotknie konia. Uwierzyła w swoje umiejętności i dzięki dobremu sercu dostała szansę poznania mechanicznego stworzenia - Skobla. Marzenia mają moc sprawczą, a chęci wygrania dla własnej rodziny jeszcze bardziej ją napędzała. Chociaż żyła w koszmarnych warunkach, wiedziała o co walczy.

     Bohaterowie wykreowani zostali dość specyficznie, chociaż po schematach pojawiających się w prawdziwym życiu lub w innych lekturach. Ojciec hazardzista, matka żyjąca w innym świecie, marzycielka Astrid czy buntownicza starsza siostra. Doskonale poznajemy rodzinę Sullivanów, ich przeszłość, a także czekającą ich, szarą i ciężką przyszłość.

     Akcja pędzi jak tytułowe pół-konie, pół-maszyny. Dynamiczne dialogi, często doprowadzające do uśmiechu na twarzy, niebezpieczne opisy poczynań na Torze Cyklon podczas wyścigów, czy treningów. Widzimy jak Astrid coraz bardziej zaprzyjaźnia się ze Skoblem, co dodaje uroku tej książce. To na pewno najlepszy element tej pozycji, chociaż umie złamać serce w najmniej spodziewanym momencie. Autorka ma cudowne pióro, więc czego możemy się więcej spodziewać, niż idealnej akcji.

     Fabuła miejscami przypomina dobrze wszystkim znane Igrzyska Śmierci, a główna bohaterka często zachowuje się jak Katniss. Żywiołowa dziewczyna z biednej klasy społecznej, pełna pomysłów, energii, wiary w siebie, umiejętności i marzenia. Zrobi wszystko dla lepszego życia i poprawy stosunków z domownikami. Przyjaźń to też ważny aspekt tej lektury, gdyż na każdym kroku Astrid jest dopingująca ją przyjaciółka Magnolia. Pomaga jej ze stresem i -przede wszystkim- wyglądem na wyścigach. Pomimo upadków zawsze przy niej trwa i pociesza. Liczą się ze swoim zdaniem.

Źródło
     Tytany to bardzo lekka lektura z przesłaniem. Opowiada o przyjaźni, marzeniach, wzajemnym szacunku i miłości do maszyny, która potrafi zabić. Skobel odznaczał się na tle innych tytanów - jako jedyny był tytanem 1.0, a nie 3.0. Miał wbudowany box, dzięki któremu reagował bardziej jak koń, aniżeli mechaniczny zwierzak. To spowodowało, że czytelnik - jak i sama bohaterka - bardzo się do niego zbliża. Losy Skobla są dość ciekawe, więc zachęcam do przeczytania tej bardziej młodzieżowej, dynamicznej lektury pełnej niebezpieczeństw na torze, pułapek i zabawnych dialogów.

     Książkę przeczytałam dzięki akcji zorganizowanej na blogu Bluszczowe Recenzje. To na pewno wspaniała przygoda z BookTourem, która łączy się z poznaniem innych blogerów, czytelników i samej książki. Miałyśmy możliwość pisania po Tytanach co lekko złamało moje serce, ale świetnie się bawiłam. Jeżeli będziecie mieli kiedyś okazję wziąć udział w BT to bardzo polecam. Bardzo dziękuję Aleksandrze, która zorganizowała tę akcję.

Wydawnictwo: IUVI

środa, 19 kwietnia 2017

"Drugi Brzeg"

Tytuł: Drugi Brzeg
Autor: Michał Gołkowski
Cykl: S.T.A.L.K.E.R. (tom drugi)
Liczba stron: 389



"To, co kiedyś się kochało, staje się naszym koszmarem..."


Miłość otacza człowieka każdego dnia, w każdej chwili jego bytowania.  Rzecz naturalna, aczkolwiek trudna do zakorzenienia i zauważenia tej pozytywnej strony. Robimy to, czego nie chcemy, róbmy to, co kochamy, chociaż możemy to znienawidzić. Niech miłość stanie się koszmarem, który otoczy nasze prostoliniowe życie. 



     Prypeć w oczach stalkera, który nigdy nie zaszedł tak daleko... Drugi Brzeg to kontynuacja trylogii Gołkowskiego, która tym razem skupia uwagę na poznaniu losów Miszy, który chce sprzeciwić się swoim koszmarom i przechodzi na prawy brzeg rzeki Prypeć. Za żelaznym, skorodowanym mostem czeka go podróż przez Miasto Widmo, CzAES i tajemnice Zony - wraz z groźnym promieniowaniem. Czy stalker dotrze do celu, mimo wszelkiego rodzaju niebezpieczeństw? 

Źródło
     Gołkowski powrócił z kolejną przygodą i zupełnie innym środowiskiem, mimo tej samej strefy. Przyroda znów pokazuje, że jest wszechmocna i wszystko zależy od niej i jej humoru. Możemy dostrzec różnice pomiędzy dwoma brzegami tej samej rzeki. Inne nazewnictwo, inne mutanty, anomalie, warunki, niebezpieczeństwa. Nawet doświadczony stalker z brzegu naszego bohatera może mieć problemy z przetrwaniem, a co dopiero z powrotem na właściwą stronę...

     Opisy w książce są bardzo dynamiczne, interesujące i nauczające. Michał to niezaprzeczalnie król polskiego Stalkera, więc nie zawodzi i tym razem. Pokazuje nam co widzi i czuje bohater, pozwala na utożsamienie się z nim, a nawet ukazuje huragan w jego głowie.

     Umysł... Umysł w tym tomie to apogeum cierpienia i halucynacji. Im bliżej celu jest nasz samotny stalker, tym bardziej się to nasila. Nie może spać, lunatykuje i naraża się na łatwą śmierć. Akcja nie zwalnia, a ostatnie rozdziały czyta się w zawrotnym tempie i ogromną ciekawością. 

Źródło
     Martwe Miasto, Oko Moskwy i Ryży Las to tylko część z najsławniejszych i niebezpiecznych miejsc w obszarze Zony. W skórze Miszki nie możemy czuć się bezpiecznie i jeśli chcemy przeżyć, musimy zwracać uwagę na każdy szelest i ruch na horyzoncie. To tereny, gdzie przyroda rządzi swoim własnym światem  i niechętnie "wita" przybyszy - chyba, że gromadą prypeć-kabanów. 

     Jeżeli chcecie poczuć klimaty Zony, to niezaprzeczalnie sięgnijcie po Drugi Brzeg, jak i Ołowiany Świt. Niech pochłonie was świat po katastrofie! Książki doskonale oddają jej charakter - nie tylko gry mogą być ciekawe... Co stanie się z Miszką? Co odkryje na Drugim Brzegu i czy wróci na "właściwą" stronę?

Wydawnictwo: Fabryka Słów

wtorek, 11 kwietnia 2017

"Niewidzialne granice"

Tytuł: Niewidzialne granice
Autor: Kilian Jornet
Liczba stron: 237


 
"Życie pewnych ludzi jest linią ciągłą, ze wzlotami i upadkami, ale mimo wszystko nadal ciągłą."


Żyjemy po to, aby walczyć o swoje, upadać i wstawać. Trwając w nieustającej monotonii gubimy sens swojej egzystencji - wraz z marzeniami, które budowaliśmy od dziecka. Idziemy nadal po to, aby czerpać z życia jak najwięcej i budzić endorfiny w ciele bliźniego.




     Kilian Jornet po długotrwałych treningach i wspinaczkach stracił swojego przyjaciela, a w pewien sposób i mentora. Masakryczny wypadek wydarzył się w  miejscu dla niego ważnym - pośród górskich szczytów. Obarczony winą wypadku przez własne "ja", chwilowo zamyka się w sobie, by z czasem znaleźć się na drodze miedzy samotnością, a samotnością pod postacią górskich wypraw. Stanął na nogi, aby ponownie zacząć żyć i robić to, co kocha. Bo kiedy nie marzymy, jesteśmy martwi. 

Źródło
     Książka to pewien rodzaj autobiografii, pamiętnika osobistych doświadczeń, a także zbiór motywacyjnych sentencji. Widzimy rozżalonego faceta, który po stracie mentora podnosi się i dalej wychodzi na tygodniowe wspinaczki górskie - z ciężkim plecakiem na plecach, borykając się z lodem i palącym słońcem na 6tys.m n.p.m. Skupisko endorfin pomaga mu w przetrwaniu tak ciężkich warunków.

     Podejście autora do sprawy marzeń i odkrywaniem własnej osoby to duży plus tej pozycji. Piętno, jakim naznaczył go los, odznacza się na kartach papieru. Pokazuje nam, że nie warto się poddawać, ale łamać bariery, lęki, przeć naprzód, gdyż może te kilka metrów dalej znajdziemy odpowiednią drogę do celu. Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.

     Górska wspinaczka pokazuje strefę, gdzie człowiek opada z sił, a patrząc na to, co dalej go czeka, chce się cofnąć, poddać, zlecieć z góry lub wpaść w lawinę, która doszczętnie go przykryje. Ale na czym polega nasze życie? Dążenie do szczęścia, celu, przyjaźni z przyrodą i umysłem, zdobywaniem nowych doświadczeń. Przedstawia jak borykać się z własnymi lękami, nawet w tak trudnych warunkach.

     Znajdziemy w niej pełno przemyśleń, złotych myśli, jak i dyskusji na temat ludzkiej egzystencji - marzeniach, emocjach, przemijaniu. Łacińskich sentencji do tematu rozmów w tej lekturze znalazłoby się całe mnóstwo. Możemy zauważyć poglądy odwołujące się do stwierdzenia vanitas vanitatum et omnia vanitas czy non omnis moriar.

Źródło
     Opisy tworzone w podświadomości i przelewane do żółtego notatnika autora powodują, że książka nie tyle staje się biografią, co wyimaginowaną przygodą bohatera literackiego. Pomimo białego puchu wokół i 300m/h, akcja nie zwalnia - a chęci do czytania wzrastają wprost proporcjonalnie do ilości pochłanianych liter. Sam Kilian potrafi odnaleźć w jasnym śniegu sens wszystkiego i miliony barw. 

     Z początku spodziewałam się po książce zupełnie innej treści. Jednak to co odnalazłam, kompletnie rzuciło mnie o ściany. Na każdej stronie znajdziemy opisy i wspomnienia, które podniosą nas na duchu i spowodują, że będziemy chcieli odkryć co tak na prawdę planujemy robić w życiu. Nie ważne, czy chcemy być alpinistą, mechanikiem, prawnikiem czy kasjerem - musimy przede wszystkim czuć, że to jest TO, pomimo czyhających porażek i bolesnych upadków. Marzenia nie bolą, one dodają nam skrzydeł.


Za podbudowującą książkę dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

sobota, 8 kwietnia 2017

Książkowy Cyrograf #8

"Linia oddzielająca szczęście od bólu jest o wiele cieńsza, niż możemy sobie wyobrazić."
~Niewidzialne granice Kilian Jornet


"Jeśli wolność czemuś służy, to temu, żeby móc szukać szczęścia."
~Niewidzialne granice Kilian Jornet 


"Rozmawianie dla samego rozmawiania jest ucieczką od naszych lęków i naszych defektów, ponieważ tylko w ciszy możemy stanąć z nimi twarzą w twarz."
~Niewidzialne granice Kilian Jornet 


"Słowa, tak jak mantry, zabiera wiatr i je niszczy."
~Niewidzialne granice Kilian Jornet 


"Kiedy marzenia się spełniają, jesteśmy smutni."
~Niewidzialne granice Kilian Jornet 


"Jesteśmy stworzeni z marzeń. A jeśli nie marzymy, jesteśmy martwi."
~Niewidzialne granice Kilian Jornet