poniedziałek, 6 listopada 2017

"Diabelskie podcienia"

Tytuł: Diabelskie podcienia
Autor: Bogusław Dziadzia
Liczba stron: 250
Data wydania: 9 października 2017


"Są takie chwile, a może raczej miejsca, pomiędzy snem i jawą, w których nie sposób dociec, gdzie się znajduje to, co poza snem. W śnie rzeczywistość staje się snem, tak samo jak w codzienności to, co dzieje się w śnie. O ile w ogóle istnieje coś takiego jak sen."



     W Cieszynie, mieście na południu Polski, pojawia się tajemnicza, ponętna kobieta. Jednak już na początku przygody jej kokieteryjne zachowanie przyczynia się do śmierci jednego z kochanków. Pola staje przed sądem, mając zakaz wyjeżdżania z miasta. W tym czasie zgłębia najskrytsze tajemnice Cieszyna i poznaje na swojej drodze nowych facetów...

Źródło
     Książka wydawała się strzałem w dziesiątkę. Do bohaterki już w opisie zostały przyklejone mroczne klimaty, okultyzm i ogromna nietuzinkowość. Ta ponętna kobieta zaintrygowała mnie swoimi zainteresowaniami oraz miłością do zdobywania kolejnych mężczyzn, a tym bardziej tajemniczą śmiercią jednego z kochanków. Na samym początku stajemy wraz z Polą przed sądem - pokazuje jedno ze swoich obliczy, przybliża całą historię, która może wydawać się niespełna rozumu. Wstęp genialny, z resztą było troszkę ciężej.

     Nie doznałam w tej pozycji ani krzty okultyzmu i magii. Sama nie wiem, może ukryte to było gdzieś między wersami? Jednak z perspektywy czasu nadal nie przypominam sobie, aby w jakikolwiek sposób dotarła do mnie czarna magia. Fakt, Pola była bardzo specyficzna - z jednej strony otwarta na nowo poznanych facetów, a z drugiej depresyjna, samotna persona. Wokół niej unosiła się lekka magiczna otoczka, ale niestety nic ona nie wskórała. Czuję ogromny niedosyt i zmarnowanie potencjału na tę książkę.

     Ciekawym tematem w Diabelskich podcieniach była historia Cieszyna, którą próbowała zgłębić bohaterka. Nie tylko autor pokazał ją od innej strony, ale także zwrócił uwagę na to, co człowiek potrafi zrobić, aby dotrzeć do pożądanych przez siebie informacji. Znajdziemy w niej także wiele pytań bez odpowiedzi, które utrudniają ogólne zrozumienie pozycji.

Źródło
     Mimo wszelkiego rodzaju niedociągnięć i niedomówień, największym plusem był ogrom łacińskich sentencji. Niestety słowniczek znajdował się na końcu książki, co utrudniało czytanie - przecież nikt nie będzie sprawdzał co chwilę dziwnych, pojedynczych wyrazów, które użył autor, tylko będzie czytał dalej, nieprawdaż? Często można było znaleźć ciekawy cytat rozpoczynający historie, a nawet taki, który do niej nawiązywał. Ciekawy zabieg i jak najbardziej na plus.

     Diabelskie podcienia mogę uznać za bezpłciową pozycję, która ani to nie zaciekawia czytelnika jedną, wielką tajemnicą ani nie niesie za sobą nic więcej prócz łacińskich sentencji. Nie żałuję czasu na nią poświęconą, ze względu na plusy widoczne wyżej, ale na pewno nie jest to jedna z moich ulubionych książek, która miała mieć w sobie chociaż kruszynkę czarnej magii. Niestety nie potrafiłam odnaleźć się w przedstawionych wydarzeniach.

Za książkę dziękuję: Wydawnictwo Oficynka

2 komentarze:

  1. Ta książka raczej nie trafi na moją półkę. Wolę bardziej klimatyczne fantasy, które aż kipi od magii. Tak więc u mnie zapewnie także pozostawiłaby niedosyt.
    Pozdrawiam
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka niestety nie dla mnie. Brak magii, o którym wspomniałaś za bardzo by doskwierał. Jednak łacińskie sentencje w tej książce mogłyby mi się spodobać :)
    Pozdrawiam, Alice

    OdpowiedzUsuń